Na mily bób!
[bedzie duzo wykrzyknikow i byc moze jakas literowka sie zalapie] Az mnie cofnelo i zawrocilo z drogi! Na Koszykowej, w jednej z resztek wejsciowych hal Koszykow rozlokowal sie warzywniak! I nie byloby w tym nic nazdzyczajnego, gdyby nie to ze ow warzywniak po pierwsze primo ma nazwe! I to nie byle jaka, nie zaden tam 'sklep warzywny czynny od-do", czy jakas usmiechnieta stonka, teczowy motylek, czy inne robactwo. Sklep nazywa sie ROZKOSZE!
Po drugie primo - ma KOLORY! Bezwstydnie wali kolorami po oczach (i nie zadnym spranomajtczanymi, czy burymi, a czystymi, piekne barwami w ekstrawaganckich poleczeniach.). Niby nic, taki drobiazg mogloby sie zdawac, a nagle okazuje sie, ze ziemniaki, banany i seler rownie dobrze, a nawet lepiej wygladaja w zestawieniu z krolewska purpura oraz butelkowa zielenia, czy zolcieniami, a nie jak do tej pory bylo przyjete, obtluczonym betonem podlogi, bura sciana i uwalonymi ziemia skrzynakmi. Kolory warzyw i owocow staja sie jeszcze bardziej nasycone, cos jak wersja ULRTA HDTV, tylko na lajfie;) I nie trzeba oklurarow 3D.
Kolory nie bola i nie kosztuja ( w kazdym razie nie wiele wiecej niz burosci), za to maja ogromny wplyw na nastroj; sklep nie ma dizajnerskich polek, egzotycznego drewna na podlodze ani selekcji przy wejsciu. To ciagle jest warzywniak. Poprostu parze mlodych wlascicieli - Agacie i Kacprowi - chcialo sie wyjsc poza schemat, poza taki typowy obrazek, jaki mamy w glowie (byc moze ogladali tez program na BBC z Mary Portas, naklaniajaca wlascicieli sklepow do uzywania kolorow i wyobrazni ). Bo w koncu to tylko buraki, salata i jakies inne zielsko w oparach zatechlego powietrza, no nie? Kupujemy i wychodzimy.
Okazuje sie jednak, ze nie tylko, bo do sklepu ktory tak radosnie pokrzykuje kolorami, trudno NIE wejsc, nawet nie majac w planach zadnych warzywnych zakupow. Ba! Trudno nie wejsc i nie usmiechnac sie. Oraz oprzec zachwalanym pomidorom oraz usmiechowi sprzedawczyni:)
Dowiedzialam sie, ze sklep dziala od jakichs trzech tygodni, a wlasciciele dokladaja wszelkich staran, zeby towar byl najlepszej jakosci. Szapoba, tudziez jak mowia Francuzi chapeau bas!
0 komentarze:
Prześlij komentarz