Outside of a dog, a book is a man's best friend. Inside of a dog it's too dark to read. Groucho Marx
Bywszy, widziwszy, szalu nie zrobiwszy. Jednym zdaniem.
Najwiekszy entuzjazm wzbudziły u mnie... pasiaste hamaczki rozwieszone wsrod drzew, czyli Zielony Jazdow. Cudnie i na 100% wroce tam niebawem.
Leżałam wcisnieta w hamak, jak w kokon i udawałam, że mnie nie ma. Z powodzeniem z reszta, bowiem jakas kilkulatka pochylila sie nade mna i zajrzała mi prosto w oczy, oczekujac pewnie, że zmienie sie w motyla...
Co o samych 1.Targach Ksiazki Kulinarnej? Czytałam juz troche entuzjastycznych recenzji, ale to mniej wiecej tak, jak uslyszałam od kolezanki, że nie zostawi swojego chlopaka, bo jest dobry w łózku. Dobry w c z y m w łozku? W układaniu puzzli? W spaniu? Moze chodzi o to, że nie zgarnia calej kołdry dla siebie? Jesli faktycznie jest jak mowi, to ja jestem kolem od traktora;)
I mniej wiecej z Targami Ksiazki Kulinarnej jest tak samo, sa dobre bo SA? OK, cenna inicjatywa i trzymam kciuki, zeby za kilka lat mozna bylo tam znalezc cos wiecej, niż kulinarne porady zakonnic, Nigelle i Gordona Ramseya. Miałam wrażenie, ze jestem w Empiku, badz Trafficu i nie wiem, czy wybrac Jamiego Oliviera, czy Jamiego Oliviera, czy moze - o! jest Jamie Olivier! I zakonnica. Bowiem jesli chodzi o pozycje (sic!) ksiazkowe, to nie zdjelam majtek przez głowe (zeby pozostac juz łozkowym rejonie). Nie bylo NIC, NULL, ZERO na przyklad o rawfood. Co prawda, była połeczka wegetariansko-weganska, ale po ilosci smażenia i pieczenia zorientowalam sie, że to nie dla mnie. Jedyna ksiażka, jaka przykula moja uwage, to Whole Grains, ale bardziej z mysla o zimie (zima rawfood bywa trudny, ale nie do tego stopnia, że zjadam kore zdrzew). Nie kupilam jej jednak, bo to byloby na sile. Takie kupie, żeby kupic. Pięknie wydana ksiażką, byla ta z libanska kuchnia, ale po kilku latach spedzonych na Bliskim Wschodzie, nie slinie sie juz tak bardzo na widok hummusu, czy zataru. Poza tym, wiem jak je zrobic.
Idac na 1.Targi Ksiazki Kulinarnej, gdzies tam po cichutku liczylam na to, że jednak bede mogla kupic choc jedna. Jesli nie o rawfoofd, to moze coś z cukiernictwa; piekne wydane, powodujace, że zaczynam sie ślinic jak moj mops. Naprawde, mialam wielkie checi i otwarta glowe, oraz jakas tam dawke entuzjamu. Wyszlam z targow z wiedza, ze jedna toaleta dla kobiet, to stanowczo za malo. Oraz, że Kukbuk zawsze ma najwiekszy tłum przy swoim stanowisku. Biorac pod uwage, że Dziewczyny miały w ofercie bezy i poprzednie numery pisma, to uważam, ze One przejmuja żolta koszulke lidera:)
P.S. Aaa...byla tez "Vegetable Bible" i tu sypie sobie głowe popiołem...była za cieżka, a ja zaparkowałam za siedmioma gorami i za siedmioma lasami.
0 komentarze:
Prześlij komentarz