kuskus na Mendoze
Przepis na ten kuskus zawdzieczam Eduardo Mendozie.
Juz mowie o co chodzi; biorac pod uwage slimacze tempo w jakim Mendoza podpisuje ksiazki (moja przyjaciolka, ktora chciala zdobyc Jego autograf na ksiazkach oraz - do czego sie nie przyznala- na piersi;) ) wrosla w podloge i przez poltorej godziny zapuszczala korzenie jakies 10 metrow od Autora..). Poniewaz pozostaje zupelnie pozbawiona wrazliwosci na Mendoze (choc gdy przez poslal mi swoje latynoskie spojrzenie , przez ulamek sekundy bylam sklonna kupic ksiazke i tez zapuscic korzenie w oczekiwaniu na Obcowanie Z Autorem. Ale to byla chwila. Co innego gdyby to byl Mario Vargas Llosa..
Zatem, gdy Przyjaciolka cwiczyla poprawna wymowe "¡Gracias señor!" (jezykiem trzeba dotknac podniebienia;) ) ,a Eduardo Mendoza uczyl pisowni polskich imion, ja niespiesznie oddalilam sie na dzial ksiazek kulinarnych. Zignorowalam rozwloczona na kuchennym blacie Marte Grycan. Magda Gessler tez mnie nie rusza. Ruszylo mnie za to, ze jest jakas kucharska ksiazka autorstwa Jerzego Knappe, ktory wg. moich informacji jest fikcyjnym bohaterem z twarza Borysa Szyca. Slyszalam kiedys, ze Artur Zmijewski bywal proszony po lekarska diagnoze. To chyba ten sam kierunek..
W kazdym razie wybor ksiazek kulinarnych generalnie jest slaby, ale ze Mendoza naprawde wolno pospisuje swoje ( dziwie sie ze udalo Mu sie NAPISAC tak WIELE ksiazek. Tak szybko!;) ) chcial, nie chcial wertowalam to co bylo na polce.
No i miedzy przepisami zakonnicy Anieli, a "Jak to robic w kuchni?" (okazalo sie, ze odpowiedz - 'na stole" NIE jest wlasciwa:) ) znalazlam przepis jakiejs poludniowoafrykanskiej autorki lamane na wypasaczke owiec i celebrytke.
Ksiazka miala w sobie duzo przepisow miesnych, wiec pokusilam sie tylko o zupelnie niekulturalne sfocenie strony z przepisem na kuskus z winogronami. Oraz na grillowane haloumi, ale o tym nastepnym razem.
Po dwoch godzinach Przyjaciolka dostala upragniony autograf, ja nauczylam sie na pamiec tytulow wszystkich ksiazek w ksiegarni. No i mam przepis, ktorym sie dziele.
Zmodyfikowalam go troche, bo przepisy kulinarne bardziej uwazam, za sugestie, a nie cos czego trzeba sie kurczowo trzymac (bo w przeciwnym razie w mojej kuchni pojawi sie ich autor i wbije mi widelec w plecy;)
Uwazam, ze to swietne danie piknikowe (albo grillowkowe, ogrodowe, badz do zapakowania w pojemniczek na lunch)
Przygotowanie - ok 15minut, ilosc porcji okolo 6
SKLADNIKI:
2 szklanki wrzatku
1 1/2 szklanki kuskusu
drobno otarta skorka z polowy cytryny
drobno otarta skorka z calej, duzej pomaranczy
sok wycisniety z calej pomaranczy
szklanka praznonych migdalow
1/2 szklanki posiekanej, suszonej zurawiny
garsc posiekanych listkow miety
sol do smaku (ja uzywam soli himalajskiej, ale to nie jest niezbedne)
CO Z TYM ZROBIC?
Do miski w wrzatkiem wrzucamy kuskus, skorke z cytryny, skorke z pomaranczy i sol. Po okolo 10 minutach, gdy kasza napecznieje, rozdrabniamy ja widelcem i dodajemy sok z pomaranczy.
Dodajemy pokrojone winogrona, zurawine, miete i uprazone migdaly.
Potem siadamy z miska na kolanach i jemy palcami, tak jak sie kuskus jesc powinno;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz