Najprostszy sposob na weganskie (oraz RAW) pralinki. W bonusie - brak poczucia winy, jaki ogarnia po zjedzeniu calego pudla Ptasiego Mleczka..Wiem, bo to przerabialam.
Daktyle i suszone figi zalewamy ciepla woda (podobne jak w przypadku przepisu na szarlotke), czekamy kilka minut az zmiekna na tyle, zeby byly latwe do zmiksowania. Odlewamy wode (mozna zostawic troche w kubeczku- bedzie idealna podczas obtaczania w wiorkach)
Dodajemy orzechy, wiorki kokosowe, skorke pomaranczowa, rodzynki, kakao (badz karob), miksujemy, badz ugniatamy na jednolita mase.
Formujemy kulki, a kazda obtaczamy w zmielonych migdalach/orzechach/wiorkach kokosowych etc. Z tym jest troche roboty, ale warto.
Dzialaja lepiej niz Prozac ;)
Potrzebujemy:
2 kilo jablek. Ja uzylam twardych slodkich, zwanych na moim lokalnym targu Szempion [ale obstawialm Champion:)]
300g daktyli bezpestkowych
300 g orzechow laskowych,
drobno zmielonych 100 g wiorkow kokosowych***
2 lyzki cymanonu, szczypta gozdzikow. Wedlug uznania i smaku.
1/2 duzej cytryny syrop z agawy kakao w proszku (nieslodzone, RAW. Ale nie przesadzajmy, od zwyklego nie wyrosnie Wam reka na plecach]
Mick Jagger w ilosc dowolnej. blacha o wymiarach 20x20cm
CZESC PIERWSZA - spod Daktyle wrzucamy do miski i zalewamy goraca woda. Nie musi byc wrzatek, ale na tyle ciepla, zeby je rozmiekczyc. Dajmy im z 5-7 minut takiej kapieli. Odcedzamy. Daktylom do towarzystwa dodajemy zmielone orzechy (mozna kupic juz gotowe i oszczedzic sobie pracy.Mozna tez zmielic w mlynku do kawy, malakserze, mozdzierzu. Mozna nawet zawinac w sciereczne i napierniczac mlotkiem;) ) ORAZ wiorki kokosowe. I teraz ta czesc "zmyslowa"; wkladamy w to wszystko dlon i ugniatamy skladniki na zwarta mase. TEZ nie wierzylam, ze to sie uda! Kiedy mamy juz gotowy spod ciasta, wykladamy wszystko na blache i w miare rownomiernie rozkladamy wzdluz i wszerz.
CZESC DRUGA - jablka na tarce o sredniej wielkosci oczek trzemy jablka. To jest ta czesc, ktora srednio jest przyjemna, ale po pierwsze primo - warto sie przemeczyc i nawet stracic lakier na paznokciach. Po drugie primo - zawsze mozna kogos zaprosic do pomocy!:) Do utartych jablek dodajemy wycisniety sok z polowy cytryny oraz przyprawy. Calosc wykladamy na wczesniej przygotowany podklad z daktyli. I do lodowki! Sa teorie, ze moze sie obejsc bez lodowki, jednak uwazam, ze warto przynajmniej na godzine umiescic tam nasze ciasto.
CZESC TRZECIA - "czekoladowa" polewa 5 lyzek stolowych syropu z agawy mieszamy z 2 czubatymi lyzkami kakao. To wszystko. Powinno miec konsystencje dosc lejaca, wiec ilosc syropu z agawy poprostu wg.uznania. W moim przypadku, to akurat wspomniane 5 lyzek.
CZESC CZWARTA - fristajl, czyli dekorowanie wedle uznania. Ja wybralam truskawki, poniewaz maja ladny kolor pieknie pachna, no i - szczegolne, gdy sa lekko kwaskowe, bowiem przyjechaly TIRem z dalekiej Hiszpanii - rownowaza slodycz daktylowego spodu.
CZESC PIATA - Mick Jagger moze sobie spiewac w trakcie. Czegokolwiek:) JESLI tez przespis mimo moich staran brzmi dla kogos z Was na tyle enigmatycznie, ze czujecie sie tak jak ja, gdy od "Zwierzaka Bulki i Spolki" dostalam wyrazne polecenia, zeby KARMIC zakwas..to nie krepujcie sie i piszcie!
Zaskakujaco pyszna kombinacja smakow! (szczegolnie gdy sie czlowiek tego nie spodziewal )
Gruszka na szpinaku z cynamonowo-klonowym sosem vinaigrette.
Potrzeba nam:
gruszka
bejbi szpinak, czy tez jak kto woli - szpinak baby
suszona zurawina
orzechy pecan (ewentualnie wloskie). Do mozdzierza z nimi i jak mamy PMS to szybko nam pojdzie. Mozna sie wyzyc.Jak nie mamy ani mozdzierza, ani PMSu to mozna zawinac orzechy w sciereczke i napierniczac mlotkiem. Jak komu wygodnie:)
syrop klonowy do smaku. Ja uzylam 1 duza lyzke stolowa.
ocet winny (ja uzylam bialego) 1 duza lyzka
oliwa
zloty talerz, zeby bylo stajlisz;)
[srajfon, zeby cyknac fotke]
Ubran Market vol. 4. Wlasciwie to dosc wazny wyznacznik dat w moim kalendarzu, ale nie dlatego, ze od tygodnia planowalam fryzure i stosowny obuw (o tym fenomenie za uno momento), a dlatego, ze idea pisania zrodzila sie we mnie podczas Urban Market vol3. Co niejako obrazuje tez w jakim tempie dzialam. Szczesliwi czasu nie licza, prawda?A przeciez jesien i zima minely normalnie w mgnieniu oka, wiec kto by sie tam interesowal jak dlugo trawala akcja porodowa tego blogu.
No to startuje, choc wydaje mi sie ze ciagle trwa akcja porodowa, a nie ze tule juz w ramionach blogowego bachorka.
Obiecuje, ze bedzie chaotycznie i z literowkami. Im bardziej sie ekscytuje, tym wiecej literowke. Ten typ tak ma. Poza tym tak duzo juz gadalam o tym, ze bede pisac, ze glupio sie teraz wycofac.
Poza tym nie chce. Chyba tylko musze przyjac zasade, ze NIE bede wprowadzala wiecej niz jednej korekty do napisanego tekstu, w przeciwnym razie ten moge skonczyc na UMvol5., czyli jesienia.
Dopsz..wracajac do naszych baranow, czyli Urban Market vol4, to - pomijajac, ze bylo o pysznym jedzeniu, to generalnie moge to podsumowac zdjeciem plakatu, ktory mignal mi gdzies na scianie w 1500m2 - HOW TO DRESS WELL.
Uczesana, wystylizowana i odczuwajaca swiat glebiej (a przynajmniej jego kulinarna strone) Warszawka przyszla tlumnie na Urban. Sadzac po bardzo szykownym autficie wielu uczestnikow, czesc z nich albo nie zalapala sie z Faszyn Łik Łódź, albo udawala, ze sie zalapala, tylko wrocila wczesniej, zeby kupic sobie zakwas na chleb. Wiele dobrych toreb, butow, dzieci we wzorzystych hustach oraz swietnych oprawek okularow. Dobre okulary szly w parze z misternie ulozona fryzura. Niestety na tym tle wypadlam marnie, bo o ile okulary mam fajnie, buty tez starannie wybralam (wiadomo, lepiej dac sie podeptac w czyms stylowym), to moje wlosy prowadza intensywne i bogate wewnetrzne zycie zupelnie niezalezne od mojego. Do piersi nie mialam tez przytroczonego zadnego bacho w chuscie, ktora to chuste sama sobie przywiozlam z Indii. Poza tym, ze nie bywam w Indiach, za to bywam np. w zachodnio-pomorskiem. Czasem.
To o czym ja pisalam? Acha, ze bylo stajlisz tak bardzo, ze brakowalo Oliviera Janiaka, choc moze byl tylko w tlumie Pieknych Ludzi poprostu Go przeoczylam? Poza tym, bylo swietne jak zawsze z promienna Joasia Szachowska-Tarkowska (od niedawna w Veg Deli mozna probowac warzywnych chrupek RAW!Ale o tym nastepnym razem). Joasia byla wszechobecna. Gdzie nie stanelam, gdzie sie nie obejrzalam- Joasia! No to kto tam jeszcze byl? Fenomanalna Monika z...no wlasnie "Jem bo lubie"? Nie. Ale to tez jest dobra nazwa. Monika piecze rozplywajace sie w ustach ciasta oraz kreci serniki (czy mozna powiedziec, ze sie kreci sernik? Lody mozna sobie krecic, tak? ) "GOTUJE BO LUBIE" Tak mi sie zdaje, prosze poprawic, jesli sie myle.
Chlebek od Zwierzaka (Zwierzak Bulka i Spolka), co to go sobie upieke wedlug rozpisanej i wyrysowanej Instrukcji Obslugi Chlebka. Utkwily mi w oczach cudownych kolorow i idealnych ksztaltow makaroniki, czyli parisian macarons od Sucre. Bezglutenowe, na bazie maki migdalowej i jakiejs czekolady, ktorej nazwe pisze sie inaczej niz wymawia. Szal cial, szyk i elegancja! Sprostalam nawet zadanemu pytaniu i zapunktowalam wiedza o wypiekach Pierre Herme. Fuksem normalnie;)
Byla tez Manufaktura Czekolady, przy ktorej wyrobach Lindt z sola moze sobie stanac w kaciku i popiskiwac. Dostalam zapewnienie, ze czekolady sa robione recznie, moga byc wg.zyczenia personalizowane i ze nawet moge miec ulozony z owocow i innych suszkow rower. Zapomnialam spytac czy logo Subaru tez?;) Byl tez moj ulubiony Kukbuk, do ktorego stoiska trudno bylo sie dopchac, zupelnie jakby egzemplarze ostatniego numeru nie byly juz dostepne, a poza tym sprzedawane z reki Naczelnej lepiej sie czytaly. Ja juz swoj kupilam wczesniej, wiec srednio mialam argument, zeby sie przepychac. Poza takim, ze nie napisalam artykulu o rawfood, wiec moze dobrze zrobilam, ze sie nie pokazalam nikomu.
Bylo duzo, smacznie i pewnie zarejestrowalabym wiecej fajnosci, ale po pierwsze primo spieszylam sie na weganskie warsztaty w Masali, a po drugie primo mialam strasznie duza torbe i wrazenie, ze kazdego nia tracam. W tloku to jest ekstermalne wyzwanie,a w warszawski tloku, to naprawde matko bosko i corko!Po trzecie primo - kazdy liczacy sie kulinarny blogger, juz napisal fachowo o UMv4, wiec nie bede klapac po proznicy..
Acha, jak juz zaczne (nie)gotowac swoje kulinaria, to ofkors bedziecie mnie czytac na jakims pieknym blogu, co to go sobie zaprojektuje. Sek w tym, ze ilekroc wlaze na blogspot, to zaczyna sie ta cala akcja z "wybierz wzor blogu". Kazdy jedne jest beznadziejny, a ja jestem jeszcze bardziej, bo nie ogarniam jak wejsc na inny poziom.
I ja sie na tym zawieszam, bo ja tak mam, ze oczywiscie, jasne, MOGE jadac na gazecie, pod warunkiem, ze gazeta to Vogue..