200g dobrej jakościowo, gorzkiej czekolady (70%), połamanej na małe kawałeczki
200g masła + troche do wysmarowania formy
4 duże jajka
1 duża pomarańcza
220g drobnego cukru. Ja użyłam Demarary cukier puder do posypania
okragła forma do pieczenia, ok 22cm srednicy.
Pomarancze obierz, podziel na czastki i zagotuj w syropie z cukru i wody. Gdy bedzie miękka, zblenduj, lub widelcem poprzyduszaj.
Rozpuść czekoladę i masło w kapieli wodnej, od czasu do czasu mieszając. W drugiej, wiekszej misce, ubij żółtka z połowa cukru. Gdy bedzie gotowe, dodaj lekko przestudzoną mase czekoladowo-maślaną, pulpe z pomaranczy i wszystko dobrze wymieszaj. Mi zrobiła sie lekka jajecznica, ale zupełnie sie tym nie przejęłam;)
Ubij białka, stopniowo dodajac pozostały cukier. Gdy piana bedzie juz sztywna, przełóż ja do pozostałych składników (czekolada, maslo, kogiel-mogiel), delikatnie wymieszaj i całość wylej do uprzednio przygotowanej, nasmarowanej masłem blachy.
Wstaw do nagrzanego do 180 C piekarnika i piecz przez ok 40 minut LUB tak długo, aż bedzie to konieczne. W moim przypadku konieczność rozlała sie w czasie sie, na ponad 70minut. Zasada jest taka jak zwykle; drewniany patyczek wchodzi do akcji.
Gdy ciasto jest upieczone, wyjmujemy je z formy (dajmy mu najpierw jakies 10 minut, żeby trochę 'okrzepło") i czekamy, aż zupełnie wystygnie.
Właściwie, to im dłużej stygnie, tym lepiej smakuje. To jest jedno z tych ciast, które jest najsmaczniejsze "dzien po":)
To ciasto jest lekko chrupiace z wierzchu, natomiast w środku ma kleista, wilgotną konsystencję. Jest świetne serwowane na zimno, bądz na ciepło. Albo z lodami. Można je po wierzchu posypac cukrem pudrem, lub gorzkim kakao.
Długo zachowuje swieżość (można je przechowywac w pojemniczku, w chłodnym miejscu, ale również zawiniete folią, w temperaturze pokojowej).